Parafia Polskokatolicka w Krzykawie -Małobądzu


Idź do treści

Menu główne:


Świąteczne zwyczaje naszego regionu

W naszej Małej Ojczyźnie > Centrum Kultury

Zwyczaje Bożonarodzeniowe i Wielkanocne na naszym terenie.


Zwyczaje Bożonarodzeniowe


Mieszkańcy Boleslawia i okolicy są w doskonałej sytuacji, jeśli chodzi o poznanie tradycji związanych ze Świętami Bożego Narodzenia. Znany polski etnograf Stanisław Ciszewski urodzony w Krążku, pozostawił nam bogatą spuściznę w tym zakresie. Opisał dokładnie zwyczaje naszych przodków mieszkających na tej ziemi w książce „Lud rolniczo-górniczy z okolic Sławkowa w powiecie olkuskim" wydanej w 1887 roku.
Czytając książkę Ciszewskiego i porównując dawne zwyczaje bożonarodzeniowe z dzisiejszymi, odnosi się wrażenie, że zanikają stopniowo niektóre elementy tych uroczych tradycji. Rygory zwyczajów świątecznych tkwiły bardzo głęboko w świadomości naszych pradziadów tak pod względem tradycyjnym, jak i duchowym. Większą uwagę przywiązywano do przygotowania świąt.
Adwent - czyli przyjście- ważny czas na przygotowanie świąt „godnich". Znaczyło to w dawnym języku dwa gody, czyli zetknięcie się starego lata z nowym. Dzisiaj nie używa się określenia „święta godnie", ale dawniej ludzie korzystali jedynie z tego określenia. Okres przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia nazywano dawniej „czterdziestnicą", od czterdziestu dni jego trwania przed świętem Bożego Narodzenia. Później okres ten ustalono od czwartej niedzieli przed Bożym Narodzeniem i nazwano adwentem. W tym okresie bardzo rygorystycznie przestrzegano zakazu organizowania zabaw i wstrzemięźliwości w jedzeniu oraz piciu alkoholu. Rolnik nie pracował w polu. Ziemia miała spokojnie odpoczywać zgodnie z przysłowiem „Kto ziemię w adwent pruje, ta mu trzy lata choruje" (Gloger). Ograniczano też cięższe prace domowe, zajmowano się jedynie porządkowaniem domu i zagrody - przygotowaniem do świąt i zimy.
Ożywienie i wesoły nastrój panował czwartego grudnia w dniu św. Barbary, barbórki, zwanym też Dniem Górnika. Obecnie Barbórka obchodzona jest o wiele skromniej niż przed kilkunastu laty. Wesoły nastrój szóstego grudnia w dniu św. Mikołaja panuje szczególnie wśród dzieci i młodzieży, która oczekuje na podarunki. Ten zwyczaj jest ciągle żywy, można nawet powiedzieć, że się wzmaga. Imprezy mikołajkowe urządzają dzisiaj szkoły, ośrodki kultury, instytucje i zakłady pracy.

Dzień wigilijny

Dzień poprzedzający święta nazywano dawniej wiliją. Tego określenia używano w naszych wioskach przed drugą wojną światową. Wigilię uważano za dzień magiczny, od którego zależą wszystkie dni nadchodzącego roku. I tak: jeśli chętnie i szybko, bez ociągania się, wstajesz wcześnie rano, nie będziesz miał trudności ze wstawaniem. Jeśli zapłaczesz - będziesz się mazał. Jeżeli myśliwy upoluje zwierzę - będzie miał szczęście w polowaniu. Uważano też, że jeżeli ktoś ukradnie sąsiadowi jakiś przedmiot, to „dobro będzie mu lgnęło przez cały rok".
Panienki chętnie ucierały mak w makutrze, by wyjść za mąż w nadchodzącym roku. W wigilię obowiązywał post. Po spożyciu śniadania, nic nie jedzono do wieczerzy. Cała rodzina zajmowała się porządkami w domu i przygotowaniem do kolacji i świąt. Gospodynie krzątały się po izbach, bieliły ściany, myły podłogi, powały i naczynia kuchenne. Uważano, że brud „wlecze chorobę i kłótnię". Piekły też placki i chleb. Wyszorowane, czyściusieńkie podłogi wykładano słomą prosto spod cepów, by usunąć ją dopiero w drugim dniu świąt. Mężczyźni porządkowali zagrody, wyrzucali obornik spod bydła. Dla dzieci nie było miejsca w domu. Zachował się tez w pamięci pokoleń krótki wierszyk o dniu wigilijnym:
We wilijom dzieci biją
Za piec wsadzą,
Jeść nie dadzą
.
Te trzy wersety doskonale charakteryzują atmosferę dnia. Dzieci biją - bo panowała gorączkowa atmosfera przygotowania do świąt i kolacji. Jeśli dzieci przeszkadzały, plątały się pod nogami zapracowanych rodziców, „poczęstowano" je klapsem. Za piec wsadzą - by nie przeszkadzały. Jeść nie dadzą - bo to dzień postu.

Wieczerza wigilijna

Z zapadnięciem zmroku wszystko było przygotowane do kolacji. Zazwyczaj po ukazaniu się pierwszej gwiazdy na niebie zasiadano do wieczerzy. Obecnie nie ma reguły, do kolacji zasiada się między godziną siedemnastą a dziewiętnastą. Jeśli wigilia przypada w niedzielę, można ją odbyć w sobotę, w myśl powiedzenia, że „niedziela nie przyjmuje postu". Wigilia jest świętem rodzinnym, każdy stara się spędzić ją w gronie najbliższych. Tradycja wieczerzy wigilijnej od czasów Stanisława Ciszewskiego nic nie straciła na sile, a wręcz wzmocniła się ostatnio. Oprócz rodzinnych kolacji organizowane są kolacje w grupach związanych ze sobą zawodowo, w instytucjach, zakładach pracy, w parafiach itp. Organizuje się kolacje w grupach przyjaciół, osób o wspólnych zainteresowaniach, jak np. w kołach emerytów, klubach pracy twórczej itd. Wieczerzę wigilijną nazywano też postnikiem, gdyż podawane są potrawy postne. Przy stole zasiadały dawniej rodziny wielopokoleniowe, obecnie raczej w ścisłym gronie rodzice - dzieci. Obecnie zanika niestety tradycja rodzinnego śpiewania kolęd przy wieczerzy. Słucha się kolęd nadawanych przez radio, z kaset, płyt lub telewizji. Tradycja wigilii mocno wrosła w naszą świadomość, ona jednoczy i zbliża ludzi. Interesująca rzecz, że osoby niepraktykujące, a nawet niewierzące korzystają z tradycji wieczerzy wigilijnej, opłatka i życzeń świątecznych. Inną zadziwiająca rzeczą jest tęsknota za dawnymi wieczerzami, wieczerzami z młodości, lub gronie nieżyjących dziś dziadków, rodziców, współmałżonków i przyjaciół. Pamięta się nawet zapach dawnych wigilii, świeżej choinki, jabłek i cukierków oraz ciastek wiązanych na choince. Pamięta się trzaskające zimne ognie i kolorowe świece. Istnieje obyczaj zostawiania pustego miejsca przy stole wigilijnym. Dzisiaj rzadziej praktykowany. Może zanika równocześnie z zanikaniem pieszego wędrowania. Jeszcze po drugiej wojnie światowej sołtys miał obowiązek przydzielenia podróżnemu noclegu. Dzisiaj są hotele, motele i duża szybkość przemieszczania się, to i konieczność nocowania w domach prywatnych nie istnieje. Wigilia też rzadko zastaje podróżnych w drodze. O tym, jak wyglądała wieczerza wigilijna w „okolicach Sławkowa" opisuje wspomniany Stanisław Ciszewski. Oto obszerny cytat: „Jedzą zwykle na stole (tylko u bardzo biednych na ławie) pokrytym słomą przymocowaną doń powrósłami, która tak pozostaje aż do Nowego Roku.... Na tę uroczystość pieką, lecz częściej kupują w miasteczkach, „sturcle" czyli strucle. Obiad, który jedzą tego dnia o gwieździe, a rozpoczynają łamaniem opłatka, składa się z następujących potraw:

• chleb i „sturcla" z miodem;
• siemieniatka, czyli zupa z siemienia konopnego, którą przegotowuje się
w następujący sposób: siemię zagotowane uciera się w donicy z pewną
ilością wody i przecedziwszy to, dodaje się kaszę jęczmienną lub jaglaną
według upodobania;
• „kwaśne", czyli garusek ze śliwek suszonych z grochem lub fasolą,
rzadziej zaś z ziemniakami.
Te dwie potrawy, tj. „siemieniatka" i „kwaśne" muszą koniecznie wchodzić w skład obiadu wigilijnego;
• makiełki;
• śliwki suszone, gotowane, same lub z fasolą;
• kapusta z grzybami;
• śledzie.

Trunkiem przy wigili jest wódka...(na szczęście ten zwyczaj zanika lub zanikł całkowicie J.L.). Wypada nam tylko nadmienić, że lud tutejszy przywiązuje uwagę do tego, aby było potraw dziewięć. Z tego więc powodu robią czasem mieszaniny, jak na przykład śliwki z grochem, byle tylko powiększyć liczbę potraw." Z upływem czasu wzbogacono stół o dwie pyszne potrawy rybne: karpia i śledzia. Ryba ma znaczenie bardzo ważnej tradycji sięgającej początków chrześcijaństwa. Była jego symbolem.
Uroczystości wigilijne rozpoczynane są wyłącznie polskim zwyczajem dzielenia się opłatkiem. Zamyka je odprawiana w kościołach o północy msza święta - jutrznia zwana Pasterką. Tradycja chodzenia na Pasterkę jest silnie zakorzeniona w naszej okolicy. Ludzie tłumnie w niej uczestniczą. Nawet ci, których rzadko spotyka się w kościele w niedziele i święta.

Wierzenia – zwyczaje – przesądy Wigilijne

Dziedzina tradycji wigilijnych została do dzisiaj bardzo uszczuplona i prawie zanika. Dzisiaj już prawie nikt nie wierzy w to, że pierwszą osobą wchodzącą do domu w dzień wigilijny powinien być koniecznie mężczyzna. Kobieta niechętnie była widziana, miało to bowiem oznaczać zmartwienia w nadchodzącym roku.
Nieznane są dzisiaj zakazy wypożyczania sąsiadowi czegokolwiek, by w domu nic nie ubyło. Nie zabrania się też odkładania łyżki podczas jedzenia, by nie groziło to niedoczekaniem do następnej wigilii. Nikt też nie pociera miodem oczu bydła, żeby nie dopadło choroby zwanej „pakaśnikiem", nie smaruje się też miodem otworów uli przy pomocy palca, nie karmi czosnkiem gąsiora i koguta „ażeby dobrze pilnowały domu". Stanisław Ciszewski opisał dawne zwyczaje, wierzenia i przesądy. Obszerniejsze fragmenty przytaczamy poniżej w oryginalnej pisowni.
„... Dają kurom jeść w środku obrączki z beczki lub cebrzyka „żeby się kupy trzymały", ,,(...)Robią różne psoty jedni drugim; Chłopcy zamazują okna gliną lub wapnem, żeby dziewczęta musiały je myć na święta. Sąsiadowi wyprowadzi cichaczem krowę z obory na pole i przywiąże do kołka. To znowu wynoszą częściowo wóz na dach i tam składają itp. Rano w wiliję wyrzucają osobno z obory do ogrodu na pole kupeczkę nawozu.. .Wrzuciwszy do wody parę sztuk pieniędzy i kawałek chleba, myją się w tej wodzie. Robią to dlatego, „żeby się cłowieka cały rok pieniądze i chlib trzymały". Za stragarze wkładają gałązki świerczyny, które po Bożym Narodzeniu palą i otrzymawszy stąd popiół przechowują starannie do wiosny. Na wiosnę pokrajawszy ziemniaki do sadzenia posypują je tym popiołem „żeby nie były chrobacywe". Niektórzy zamiast palić gałązki zaraz po Bożym Narodzeniu przechowują je niespalone aż do sadzenia ziemniaków i wtedy dopiero zamieniają je w popiół. Dziewczęta wychodzą na podwórze po drwa rąbane. Powróciwszy do izby, każda liczy swoje. Jeżeli ma ich do pary, prędko pójdzie za mąż, jeżeli zaś nie, długo musi czekać na męża. Po zamieceniu izby przed wieczerzą wigilijną, dziewczęta zebrawszy śmieci wychodzą z niemi na dwór i rzuciwszy je pod świerk lub z braku tego gdziekolwiek, stojąc na nich, nasłuchują, z której strony bowiem mają dostać męża.

Po wieczerzy:
Dają bydłu zjeść po kawałku opłatka, tudzież resztki potraw, nawet ryb pozostałych po wieczerzy, aby się dobrze chowało. Krowy tylko nie dostają opłatka, bo by miały cienką śmietanę. Ryby zaś dlatego krowom dają, żeby były „raźne".stragarze kładą tak zwane kopy, czyli małe snopeczki słomy (ze 20 kłosów). Wyjmują je zaś stamtąd w Nowy Rok przed wschodem słońca i związawszy w jeden wynoszą na pole i wtykają w ziemię, lecz tak, aby nikt nie widział.
Dziewczęta ubierają jabłkami, orzechami itp. łakociami „sad", czyli „gaik", który potem zawieszają u stragarza. W drugi dzień Bożego Narodzenia albo w Nowy Rok chłopcy kupują od dziewczyn (najczęściej za wódkę) ten sad i bawiąc się wspólnie objadają zawieszone na nim przysmaki.ą za stragarze garść słomy. Ile się „ździebeł" utrzyma, tyle kop zboża zbierze gospodarz tego domu na przyszły rok w polu.ęta robią z opłatka „świat", który na nitce wiesza się u stragarza. U spodu świata przymocowane bywa jabłko lub z braku tegoż cebula. Świat taki przechowuje się cały rok. Przeszłoroczny zaś kruszy się do zboża przeznaczonego do siewu.ęta leją wosk lub cynę na wodę i z ulanych figurek wróżą przyszłości. Jeżeli na przykład uleje się coś podobnego do chłopa starego, dziewczyna lejąca wosk pójdzie za męża wdowca. Czasem znowu uleje się chłop z ręką na muzyce (muzykant), w takim razie lejąca wosk dostanie męża muzykanta itp.
Idąc spać wieczorem kładą na stole chleb i sturcle, a pomiędzy niemi zaś nóż. Na Boże Narodzenie rano, zaraz po wstaniu ze snu, patrzą, od której strony jest na nożu para. Jeżeli od strony sturcli, to w nowym roku będzie nieurodzaj na pszenicę, jeżeli zaś od strony chleba, to na żyto.
Prócz wymienionych zwyczajów i przestrzeganej ilości potraw przy wieczerzy, odnoszą się do tego dnia jeszcze następujące inne przesądy i wierzenia:
Utrzymują, że w wiliję o 12 godzinie w nocy rozmawiają cieluchy. Przy tem opowiadają powszechnie znaną historię o gospodarzu, który posłuchawszy rozmowy bydląt o swojej śmierci, umarł nazajutrz.órzy utrzymują też, że tego dnia i kury rozmawiają i układają sobie projekta, gdzie będą przez cały rok jaja niosły.kichnie w wiliję na czczo, będzie zdrów cały rok.ogień w wiliję nie można chodzić do sąsiadów, gdyż później cały rok trzeba by po niego chodzić.ód jedzą na wilii dlatego, aby się zabezpieczyć od wścieklizny."
Z opisanych wierzeń, zwyczajów i przesądów niewiele do dzisiaj pozostało. Pozostałością z tych tradycji są psoty. Nie sądzę, żeby były tak dolegliwe jak dawniej. Polegają jedynie na zdejmowaniu bram i furtek zamykających posesję. Po zdjęciu ich z czopów, wrzucane są do śniegu w ogródkach przydomowych, przenoszone kilkadziesiąt metrów dalej, zamieniane z innymi, wrzucane są do basenów lub umieszczane na dachach niskich budynków.

Boże Narodzenie

W tradycji mieszkańców Bolesławia i okolicy był zwyczaj pójścia na mszę świętą bez śniadania. Jedzono dopiero po powrocie z kościoła. Członkowie rodziny, którzy byli na sumie, wracając udawali się do obory, by pogłaskać bydło. Dzięki temu miało się dobrze chować. Unikano wychodzenia z domu, gdyż od tego robią się „bolączki" (wrzody). Nie zamiatano też izby, a nawet celowo rozrzucano na podłogę trochę słomy, którą sprzątano następnego dnia. Po obiedzie dziewczyny zbierały kości, wkładały do miotły. Wołały następnie psa. Której kość najpierw pochwyci, ta dziewczyna wyjdzie za mąż.


Dzień świętego Szczepana

To drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Przed stu laty istniał w większości parafii sam zwyczaj poświęcenia owsa na mszy świętej, który zachował się do dzisiaj. Z tą tylko różnicą, że zanikł zwyczaj obsypywania księdza owsem przez wiernych po zakończeniu nabożeństwa, (trwa nadal w parafii Polskokatolickiej w Krzykawie – Małobądzu). Czyni się to na pamiątkę ukamienowania tego świętego. Według dawnej, a zanikłej do dzisiaj tradycji był to dzień przyjmowania „parobków" (służących) do pracy w gospodarstwie. Służący przychodził do gospodarza z własnym batem i pozostawał. Dziewczyny przyjmowano w Nowy Rok.

Świątko lub młodzianki

Tak dawniej nazywano dzień po św. Szczepanie, 27 grudnia Jana Ewangelisty. Było to i jest święto kościelne. W tym dniu podczas mszy świętej ksiądz podaje wino wiernym. Uważano dawniej, że zwyczaj ten stanowi ochronę przed starością.

Sylwester i Nowy Rok

Najnowsze zwyczaje sylwestrowe i noworoczne są powszechnie znane: bale sylwestrowe, witanie Nowego Roku lampką szampana, huki petard, sztuczne ognie, słuchanie w radiu i oglądanie w telewizji szopki noworocznej oraz przemówień głowy państwa i kościoła, składanie sobie nawzajem życzeń itd. Bardziej wierzący udają się do kościołów na nabożeństwa podziękować Bogu za pomyślność minionego roku i prosić o pomyślność na nadchodzący. Nasi przodkowie - według Ciszewskiego - praktykowali następujące zwyczaje: „słomą ze stołu, który był pokryty na wiliję, a która pozostawała aż do tego czasu, rano, przed wschodem słońca obwiązują drzewa owocowe, aby miały dużo owoców. Ceremonia ta odbywa się w następujący sposób. Zebrawszy z chałupy siekierę i poprzednio przygotowane na ten cel powrósła udaje się gospodarz do ogródka i podchodząc do każdego owocowego drzewa mówi: - Czy będziesz rodzić, albo nie, zapytuję cię raz? Bo jak nie, to cię zetnę! Wymawiając te słowa, uderza drzewo siekierą, tak, aby trochę naciąć korę i zadrasnąć miazgę. Powtarza to do trzeciego razu, po czym obwiązuje drzewo powrósłem". Skuteczności tego sposobu lud tutejszy przytacza liczne przykłady.
Przebieg tego dnia miał decydować o całym nadchodzącym roku. Powinien przebiegać w zgodzie, sytości i dobrym nastroju. Widzimy z dawnych zwyczajów, że z Nowym Rokiem wiązały się praktyki na urodzaj w sadach.

Dzień Trzech Króli

Kacpra, Melchiora i Baltazara przypada szóstego stycznia. Jest świętem kościelnym, ustanowionym na pamiątkę ofiarowania Panu Jezusowi darów. W tym dniu ksiądz święci wodę i kredę. Woda święcona używana jest później przez wiernych do celów kultowych. Świeconą kredą kreślą nad drzwiami swych domostw trzy krzyże oraz pierwsze litery imion królów K.M.B., którzy ofiarowali Panu Jezusowi dary w postaci mirry, kadzidła i złota. Zwyczaje kościelne trwają niezmiennie od dawna, tradycje świeckie zanikły prawie całkowicie. Dawniej krowę okadzano mirrą, by Czarownica nie urzekła jej i nie straciła mleka. Okadzanie odbywało się głównie w „nowy piątek", czyli w pierwszy piątek po nowiu księżyca. Kreda służyła do „określania" wymion chorych krów. W święconej wodzie myli się niektórzy, „aby się zabezpieczyć od parchów".

Kolęda księdza

Przed stu laty było tak: (według Ciszewskiego) „W jakiś czas po Nowym Roku, rozpoczynają księża tutejsi objazd całej parafii, co także nazywa się kolędą. Księdzu towarzyszy organista i dwaj chłopcy. W oczekiwaniu takich odwiedzin, lud przygotowuje się na nie, myjąc, bieląc i porządkując dom cały. Przygotowuje też każdy dla księdza i organisty jakiś podarek, bądź w pieniądzach, bądź w zbożu. W chatach, gdzie są dorastające lub dorosłe dziewczęta ścigają się one aby pierwej usiąść na tem miejscu, gdzie siedział ksiądz. Której się to uda, ta najpierw pójdzie za mąż." W czasach dzisiejszych zwyczaj kolędy księdza nie odbiega zasadniczo od dawnych. Jedyne różnice polegają na tym, że ksiądz chodzi po kolędzie bez organisty i czasem bez chłopców, nie przekazuje się też darów w postaci zboża.

Zwyczaje związane z Wielkim Postem i Świętami Wielkanocnymi


Święta Wielkanocne są świętami ruchomymi. Najwcześniejszą datą może być 22 marca, najpóźniejszą 26 kwietnia. Obchodzone w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca, na pamiątkę Zmartwychwstania Chrystusa. Wielkanoc jest najstarszym, a zarazem głównym świętem w roku liturgicznym. Przygotowaniem do uroczystości wielkanocnej jest czas Wielkiego Postu. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa rozpoczynał się na 50 do 70 dni przed Wielkanocą, zależnie od miejscowej tradycji. W szóstym wieku Kościół ustalił, że początek Wielkiego Postu będzie przypadał w Środę Popielcową.

Popielec

Dawniej Popielec nazywano wstępną środą, jest pierwszą środą po zapustach. Ostatnie dni przed Środą Popielcową (niedziela, poniedziałek i wtorek do północy) zwane były mięsopustem, kusymi dniami; obecnie są to ostatki. Władysław Kopaliński pod hasłem "Mięsopust" pisze m.in. "... obchodzone w dawnej Polsce hucznie, poświęcone ucztom, pijatyce, wesołym zabawom, tańcom, kuligom, maszkarom, w których przebierano się za chłopów, Żydów, Cyganów, niedźwiedzia, kozę, bociana..." Z dawnych czasów pozostało przysłowie: "Jak ostatki, to ostatki, popijmy se babki". Równie hucznie obchodzono zapusty w naszej okolicy. Cechą charakterystyczną była u nas nadzwyczajna gościnność międzysąsiedzka. Stanisław Ciszewski pisze: " W ostatki kumotrowie zapraszają się wzajemnie na poczęstunek..." Z dawnych zwyczajów pozostał modny obecnie "śledzik". Praktykuje się ten zwyczaj w rodzinach, instytucjach i różnych grupach zawodowych oraz w grupach wspólnych zainteresowań.
W środę obowiązuje post ścisły. Dawniej przestrzegano postu bardzo rygorystycznie. Pan Józef wspomina że jego babcia przed wojną w przeddzień Środy Popielcowej szorowała naczynia kuchenne ciepłą wodą i piachem, by nie pozostała nawet drobina tłuszczu. W "Dziejach Sławkowa" czytamy: "Kto nie dotrzymał reguł postnych, mówiono, że spotykają go złości i niepowodzenia rodzinne". Unikano też mleka i masła. Posilano się trzy razy dziennie. W niektórych domach jadano tylko raz. Pito gorzką herbatę i czarną kawę zbożową albo kwas z beczki." Dawny zwyczaj polegał ponadto na ośmieszaniu panien i kawalerów, którzy w tym stanie trwali zbyt długo. Wieszano im ukradkiem drewniane klocki z haczykami lub kręgosłup śledzia z ościami i ogonem. W moich dziecinnych latach (przed wojną) klocki wieszano wszystkim przechodniom bez wyjątku. Nie zwracano uwagi na stan cywilny delikwenta. Dawniej, częściej niż dzisiaj wierni udawali się do kościoła na mszę świętą zwaną potocznie popielcową, podczas której ksiądz dokonuje obrządku posypywania popiołem głów wiernych. Wymawia przy tym "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Dawniej mówił "Prochem jesteś i w proch się obrócisz" lub "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz". Niektórzy wierni przynosili popiół do domu, by posypać nim osoby, które nie mogły być w kościele.

Niedziela Palmowa

Rozpoczyna Wielki Tydzień przed Wielkanocą. Obchodzona jest na pamiątkę triumfalnego wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy. Tradycja ta wiąże się z budzeniem się przyrody. Palmy robiono z gałązek wierzby (zwanej u nas kotyskami, kotkami lub baziami), ewentualnie krzaków malin. Za Stanisława Ciszewskiego (przed 120 laty) istniały u nas następujące zwyczaje: "Kwietnia, czyli Palmowa Niedziela”. Dnia tego święcą w kościele palmy, których pączki łykają, jako (...) osłonę przeciwko "frybrze" (febrze).ócz palm święcą jeszcze leszczynowe pręty, z których robią krzyżyki i wkładają je do ziemi na każdym stajonku. Tego dnia również, powróciwszy z kościoła, dla zabezpieczenia psa od wścieklizny, dają mu zjeść czwartą część szeląga (pieniądza), trochę cisu i basiek z palmy. Niektórzy utrzymują, że trzeba to dawać psu z prawego kolana",
Był też zwyczaj chłostania się wierzbiną. Palma miała chronić przed pożarem i piorunem. Zwyczaj ten był do niedawna praktykowany u nas. Dym ze spalonej palmy, zdaniem naszych przodków, miał własności rozpędzania burzowych chmur podobnie jak dźwięk dzwonów. W przypadku choroby kogoś z rodziny, palmę wkładano pod łóżko chorego. Gdy wiosną wypędzano z obory krowy na pastwisko pierwszy raz, popędzano je palmą, czyniono też nad nią znak krzyża. Zaś wywar z palmy, dodawany krowie do poidła, miał być przyczyną szczęśliwego ocielenia. Palmę przechowywano w domu przez cały rok, była przeważnie wetknięta za stragarz, za obraz lub stała na szafie lub serwantce.
Obecnie bywają palmy bardzo wyszukane; od miniaturowych do kilkunastometrowych. Organizowane są konkursy na palmę największą i najpiękniejszą.

Wielki Czwartek

Wielki Piątek, Wielka Sobota z Niedzielą Paschalną są dniami szczególnymi w liturgii. W Wielki Czwartek milkły w kościołach dzwony i dzwonki. Zastępowały je prastare klekotki (kołatki) i terkotki wykonane z drewna (starsze niż dzwony). Na rozstajach dróg w XVI wieku zapalano "grumadki" (drzewo) "aby rodzicom i innym nieboszczykom nogi po zimnym mrozie zagrzać, a wieczorem zastawiano ucztę dla nich i dla uboża ducha domowego". Obowiązywała w domu i zagrodzie czystość i świeżość. Myto i szorowano chaty, bielono ściany. Już w czwartek unikano ciężkiej pracy, by w piątek od piętnastej świętować. Niektórzy wierni udają się w czwartek do kościoła, by wspólnie z księdzem przygotować wielkanocny grób Jezusa w nawiązaniu do dawnej tradycji inscenizacji męki Pańskiej, śmierci i zmartwychwstania. Grób Chrystusa urządza się możliwie najwspanialej, zdobiąc drzewami iglastymi, kwiatami i oświetleniem elektrycznym przy zaciemnionych oknach. Przy grobie miejscowa straż ogniowa w galowych mundurach zaciąga warty. Wierni w skupieniu i powadze odwiedzają grób. Dawniej czyniono to w czarnych strojach.

Wielki Piątek

Jest to dzień męki i śmierci Chrystusa na Krzyżu. W kościołach odprawiane są nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Jest to jedyny dzień w roku, w którym nie odprawia się mszy świętej. Natomiast wieczorem odbywa się specjalna liturgia wielkopostna. Na jej zakończenie kapłan przenosi Najświętszy Sakrament do urządzonego Grobu Pańskiego, gdzie wierni adorują go w modlitwie przez całą noc, aż do porannej mszy zwanej rezurekcją. Bolesławska tradycja wielkopiątkowa nie różniła się od tradycji ogólnopolskiej oraz od lat pozostała niezmienna. Zauważa się jedynie złagodzenie rygorów i głębi duchowej przeżywania tego dnia. Ks. Józef Wysocki cytując ks. F. Marlińskiego tak opisuje dzień Wielkiego Piątku: "Od samego rana do trzeciej po południu wszyscy krzątają się żywo, zajęci przygotowaniami świątecznymi, gospodynie pieką ciasta, baby, placki, mazurki, gotują i smażą mięsiwa; gospodarze kończą robotę w polu i w podwórzu, aby od trzeciej zwolnić czeladź od pracy. Bo kto może, spieszy się do kościoła na ostatnią pasję, odwiedza grób Pana Jezusa, pięknie udekorowany". W dniu tym obowiązuje post ścisły podobnie jak w Środę Popielcową. Niektórzy nie przyjmują też napojów na pamiątkę, że spragniony Chrystus wisząc na Krzyżu odmówił napoju. W wielu domach nie słucha się w radiu muzyki rozrywkowej, a jedynie poważną. Pamiętam, że dawniej na znak smutku zasłaniano lustra w mieszkaniu. Na stole w centralnym miejscu umieszczano pasyjkę, a obok niej dwa lichtarze. Świece zapalano w godzinę śmierci Pana Jezusa o 15. Do czasów drugiej wojny światowej istniała w Sławkowie żywa tradycja czerpania wody z cudownego źródełka tryskającego przy ulicy Browarnej pod krzyżem z 1856 roku. Woda z tego źródełka miała ponoć cudowną moc zdrowotną. Należało jedynie spełnić dwa warunki:
Wierzyć w tę moc;zaczerpnąć w dzień Wielkiejnocy przed rezurekcjami (inni twierdzą, że w Wielki Piątek przed wschodem słońca). Sławkowski malarz Henryk Krupiński uwiecznił akwarelą moment czerpania wody przez mieszkańców Sławkowa i okolicznych wiosek przed drugą wojną światową. Obraz znajduje się w zbiorach Działu Kultury Dawnej Miejskiego Ośrodka Kultury w Sławkowie (muzeum).

Wielka Sobota

Jest dniem spoczynku Pana Jezusa w grobie. W kościołach trwa modlitwa adoracyjna przy grobie Chrystusa. Dzień szczególnie lubiany przez dzieci, które pomagają stroić koszyczki z pokarmami przeznaczonymi do święcenia (święcone). Dawny zwyczaj przygotowania święconego przetrwał do dzisiaj. Głównym atrybutem Świąt Wielkanocnych jest jajko symbolizujące odradzające się po zimowym śnie życie. O tym, jak dawniej przygotowywano święcone pisze Stanisław Ciszewski: „Na Wielkanoc przygotowywują... szynkę, kiełbasę, cielęcinę wędzoną, niekiedy jaja, ser, chrzan, pieprz i sól. Pieką też -kołac i baby. Jaja do święcenia farbują albo w łupinach z cebuli, albo w tak zwanych – piórach - czyli łodyżkach żyta. Rysują też na nich woskiem rozmaite wzory, które po ugotowaniu zostają po niem".
Święcone przygotowywano w wiklinowych koszyczkach wyplatanych w okolicy Bukowna i Starczynowa z korzeni drzew lub słomy albo też w naczyniach ceramicznych. Wszystko było "umajone" barwinkiem lub bukszpanem.
Pokarmy święcono w kościołach, kaplicach, przy kapliczkach przydrożnych, w żadnym przypadku pod krzyżem. Święcono też przy dworach, domach prywatnych w remizach strażackich i domach ludowych oraz w punktach katechetycznych. Był też zwyczaj święcenia przed kościołem wody i ognia używanych następnie - jak podaje literatura „do wszelkiego czarowania". Mężczyźni sporządzali z patyczków małe krzyżyki, opalali je na ognisku przed kościołem, a następnie wtykali na polu. Węgliki ze spalonego na ognisku drewna wrzucano do wody święconej. Wielka Sobota- ostatni dzień przygotowania do świąt - zachowała w zasadzie swój charakter w obrzędach.

Wielkanoc – Wielka Niedziela

Jest najstarszym i zarazem największym centralnym świętem chrześcijańskim. Obchodzone jest w Kościele w pierwszą niedzielę po pierwszej pełni księżyca. O świcie tego dnia w kościołach odprawiana jest msza święta o Zmartwychwstaniu Pańskim zwana rezurekcją. Przed mszą świętą kapłan odprawia przed grobem obrzęd rezurekcyjny, zabiera Najświętszy Sakrament i udaje się z procesją dookoła kościoła, obchodząc go trzykrotnie ze śpiewem "Wesoły nam dziś dzień nastał". Gdy uderzyły słowa Alleluja (z hebrajskiego „chwalcie Pana”) odezwały się dzwony kościelne po trzydniowym milczeniu, w okolicy wybuchały petardy zakupione w sklepach lub domowej roboty. Mniej doświadczonym w domowej pirotechnice zdarzały się nieszczęśliwe wypadki. Po rezurekcji zasiadano rodzinnie do wielkanocnego śniadanie przy obficie zastawionym stole, który był uroczyście nakryty, ozdobiony gałązkami lub kotkami, kraszankami, barwinkiem i bukszpanem. Ozdoby te symbolizują nowe życie. Na środku stołu ustawiano baranka wielkanocnego oraz koszyczek ze święconym. Najpierw dzielono się święconym jajkiem, składano sobie życzenia. Istniał zwyczaj obowiązkowego spróbowania każdej święconej potrawy. Stanisław Ciszewski wspomina, że "Zabierając się do jedzenia święconego przygryzają najpierw kawałek chrzanu, następnie zaś przygotowują następującą potrawę: do zagotowanej serwatki, w której pływają jeszcze zwarzone gruzły sera, wkładają pokrojone w kawałeczki szynkę, kiełbasę itp. poczem, gdy trochę pomoknie zabierają się do jedzenia. Nie udało nam się dowiedzieć czy potrawę tę jedzą ze względów higienicznych, czy też przywiązują do niej jakiś zabobon. Po zjedzeniu tej zupy jedzą dopiero święcone na zimno. Święconego bywa zwykle tyle, że wystarcza go równo na dni Świąt Wielkanocnych. Dnia tego, również jak w Boże Narodzenie, starają się nigdzie nie wydalić z domu gdyż w przeciwnym razie robią się "bolączki" tj. wrzody. W pierwszy dzień świąt nie wolno było nic robić. Był to dzień rodzinny i bardzo radosny. Dla uatrakcyjnienia tego wyjątkowego dnia w roku ks. Józef Wysocki proponuje wesołą zabawę, którą można zorganizować po śniadaniu wielkanocnym. Nazywa się ona "Szukanie zajączka": "Drobne upominki czy też słodycze chowamy dla każdego po kolei w mieszkaniu lub w ogrodzie (jeśli już jest ciepło i pogoda temu sprzyja). Piosenką, przysłowiem, żartem lub dowcipem pomagamy każdemu odszukać jego świąteczną niespodziankę". Można organizować też inne radosne zabawy.

Wielki Poniedziałek

Wielki Poniedziałek zwany też "lanym poniedziałkiem" lub drugim dniem Świąt Wielkanocnych ewentualnie Śmigusem. Stanisław Ciszewski tak opisał ten dzień: "Drugiego dnia Wielkiejnocy zaraz po śniadaniu zaczyna się – śmigus -, czyli wzajemne oblewanie się wodą. Leją się wszyscy: starzy i młodzi, mężczyźni i kobiety, a opierając się na tem przysłowia: - Od Wielkanocy do Zielonych Świątek, można polać choćby w Piątek- przedłużają ten zwyczaj choć nie tak długo jak mówi przysłowie, lecz zawsze do kilku dni. Tego dnia chodzą też małe dzieci "po śmiguście". Wszedłwszy do izby śpiewają odpowiednią śpiewkę, w której proszą o datek: Oto ta śpiewka:

Idę też tu po śmiguście
Jeno mnie też nie opuście.
Parę jajek podarujcie,
I kołaczka nie żałujcie.

Wyleźcie na fasę
Użnijcie kiełbasy,
Z daleka od ręki,
Byście nie zażyli męki.

Szczególnie chętnie oblewano wodą panie, gdyż stanowiło to rytuał zalotów. Żadnej pannie nie darowano. Zygmunt Gloger w - Encyklopedii staropolskiej - wydanej w 1900-1903 roku pisze, że "Największa była rozkosz przydybać jaką damę w łóżku... W dzień ten wstawały więc jak najranniej i jak najmocniej zawierały sypialnie. Mężczyźni w łóżkach nie podlegali takiej napaści od kobiet, których skromność tego czynić nie pozwalała". Obecnie zwyczaj ten stał się delikatniejszy i częściej skrapia się wodą kolońską lub perfumami, chociaż na ulicach nie brak rozszalałych wyrostków z wiadrami wody oblewających przechodniów. Czasami dochodzi nawet do interwencji policji. Woda we wszystkich kulturach ma znaczenie obrzędowe m.in. jako źródło życia, odrodzenia, oczyszczenia, potęgi i mądrości.
Franciszek Żelichowski tak pisze o Świętach Wielkanocnych w Bolesławiu na początku XX wieku:
"... Zbliżały się Święta Wielkanocne, dość wcześnie w tym roku, bo w końcu marca. Ojciec nasz miał zwyczaj zaopatrzyć dom na święta we wszystko, ażeby nic nie brakowało. Zawsze kupował dużą szynkę wieprzową, drugą szynkę z nerką oraz dwa metry bieżące kiełbasy. Ojciec dbał o dostatek w domu. Cały wielki post wszyscy pościli od mięsa i tłuszczów zwierzęcych, nic też dziwnego, że każde z nas dzieci łaskawie spoglądało na wiszące u stragarza szynki i kiełbasy. Czas wlókł się żółwim krokiem. Przyszedł wielki tydzień.
Gdy była wiosna ciepła i ziemia była dostatecznie nagrzana, w wielkim tygodniu sadzono u nas w polu ziemniaki. Największą gorączką w domu były ostatnie dni Wielkiego Tygodnia, Wielki Czwartek, Piątek i Sobota. Ambicją było każdej gospodyni domu ażeby święta wypadły uroczyście, nic nie brakowało na wielkanocnym stole. A więc: pieczenie placków i gotowanie mięsiwa, jaj itp. Najgorszą czynnością, której nikt nie chciał się podjąć było tarcie chrzanu. Ponieważ ja byłem z rodzeństwa najstarszy, mnie obarczono tą pracą. Nie było rady, trzeba było dość się napłakać przy tej niewdzięcznej pracy. Święta Wielkanocne, jako pierwsze święta wiosny, obchodzono bardzo wcześnie. Wielki Piątek tłumy kobiet i dzieci dźwigając pełne kosze załadowane różnym świątecznymi pokarmami ciągnęły do kościoła, ażeby ksiądz poświęcił. Ponieważ dzwony kościelne na skutek pewnych przepisów rytualnych nie dzwoniły, używano zamiast dzwonków drewnianych kołatek. Sam miałem taką kołatkę o czterech młotkach, którą zrobił mi ojciec i którą się bardzo szczyciłem przed chłopakami. Wielka Sobota, to już było takie pół święta. Kobiety zamiatały podwórka, posypywały ścieżki białym piaskiem. Był to już nastrój świąteczny. A oto już Wielka Niedziela. Godzina szósta rano, wszystkie dzwony grają, rozpoczęła się uroczysta procesja dookoła kościoła. Trzy razy z procesją trzeba obejść kościół śpiewając: "Wesoły nam dziś dzień nastał, bo Chrystus nam z martwych powstał". Po zakończeniu nabożeństwa każdy spieszył do swojego domu, gdzie jest przygotowane uroczyste śniadanie wielkanocne. W czasie śniadania, dzieląc się święconym jajkiem, wszyscy składają sobie życzenia.
Drugi dzień świąt, poniedziałek wielkanocny, szczególnie był atrakcyjny. Jest bardzo dawny zwyczaj polewania się wodą. Szczególnie męska część młodzieży dużo miała uciechy, łapiąc dziewczęta i lejąc je wodą, nawet kąpiąc je w rzece. W dniu tym dziewczyny musiały wcześnie rano wstawać, bo zdarzały się wypadki, że śpiochy z łóżka wynoszono do rzeki i urządzano kąpiel w zimnej wodzie. Uciechy było dużo, gdyż dziewczęta też nie zasypiały gruszek w popiele. Urządzały zasadzki z przygotowaną wodą i niejeden oberwał kubło zimnej wody na głowę. Zakończył się okres świąt i życie weszło na normalne tory.
Śmigusem-dyngusem kończą się Święta Wielkanocne jednak czas Wielkanocnej radości trwa w liturgii pięćdziesiąt dni i kończy się dniem Zesłania Ducha Świętego zwanym Zielonymi Świątkami. W czterdziestym dniu (w czwartek) Kościół obchodzi Wniebowstąpienie Pana Jezusa. Każda niedziela tego okresu nosi nazwę "Niedziela Wielkanocna". Zielone Świątki mają również otoczkę dawnych tradycji polegających na przygotowaniu pieczywa, sprzątaniu w domu, przygotowaniu uroczystego śniadania i obfitego obiadu. Bramy zagród, wejścia do domów wystrojone są zielonymi gałęziami i tatarakiem. W drugim dniu Zielonych Świątek, będącym u nas dniem roboczym, wieczorem płoną ogniska. Młodzież zgromadzona przy nich urządza zabawy według własnych pomysłów. Zwyczaj palenia sobótek należy dzisiaj u nas do rzadkości. Jeśli się spotyka, to jest on raczej niegodny do naśladowania- palenia stosów zużytych opon samochodowych. Opisany przez Stanisława Ciszewskiego zwyczaj palenia sobótek w dawnych czasach również nie przypada do gustu. Oto on: "Drugiego dnia Zielonych Świątek zapalają sobótki. (Zwyczaj ten jednak coraz bardziej zarzucają). Pieśni nie śpiewają przy sobótkach żadnych; skaczą tylko przez ogień wśród śmiechów i żartów, jeżeli ktoś zawadziwszy nogą o palącą się głownie, padnie na ognisko. Wszyscy obecni przy sobótce muszą przeskakiwać przez ogień, nawet stare baby zmuszają do tego. Znajdujący się tam zaś parobcy, chwytają dziewczęta i trzymając je za nogi i ręce nad ogniem, potrząsają niemi mówiąc: - trza im pchły wytrząść -. Naskakawszy się dosyć przez ogień, udają się następnie wszyscy do karczmy jak mówią: -zielone przepijać -". Na drugi dzień przez wygasłe po sobótce ognisko, przepędzają bydło, ażeby je nogi nie bolały.
Świeckie tradycje Świąt Wielkanocnych są skromniejsze od tradycji Świąt Bożego Narodzenia. Bogactwo ich i pietyzm obserwujemy natomiast w Kościele. Tradycje Świąt Wielkanocnych w Bolesławiu i okolicy nie odbiegają zasadniczo od tradycji ogólnopolskich. Stąd prawdopodobnie nasz etnograf z Krążku Stanisław Ciszewski, w swej książce "Lud rolniczo - górniczy z okolic Sławkowa w powiecie olkuskim" poświęcił zaledwie kilka wersetów. Są też powszechnie znane i w zasadzie nie ulegające zmianom, są aprobowane przez kolejne pokolenia od wieków, wzbogacane jedynie drobnymi elementami jak np. pięknym zwyczajem składania sobie życzeń "Wesołego Alleluja", "Smacznego Jaj"Mokrego Dyngusa" itp. przekazywanych sobie osobiście, ozdobnymi kartami pocztowymi lub za pośrednictwem najnowocześniejszych środków przekazu elektronicznego. Myślę, że to skromne opracowanie może niewiele wniesie do posiadanej przea Czytelnika wiedzy, będzie jednak inspiracją do zadumy nad ważnością Świąt Wielkanocnych w życiu religijnym i ich miejscu w kulturze naszego regionu.




Powrót do treści | Wróć do menu głównego